sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział 13

Druga część Są takie chwile... - 25 kwietnia 2015

- Ludzie się na nas gapią – szepnęła Ginny, pochylając się w stronę Zabiniego i uśmiechając się do niego uroczo.
- Po prostu nam zazdroszczą – odpowiedział cicho, głaszcząc ją po policzku. – Jesteś najpiękniejszą dziewczyną w pubie – dodał zadziornie i przyciągnął ją do siebie, łącząc ich usta w słodkim pocałunku. Ginny przysunęła się jeszcze bliżej i zarzuciła mu ręce na szyję.
- Znajdźcie sobie jakiś pokój – warknął ktoś, a na dźwięk jego głosu mała Weasley podskoczyła w miejscu niczym oparzona.
- Nie twoja sprawa, co i gdzie robimy, Potter – powiedział chłodno Zabini, łapiąc Ginny za rękę. – A jeżeli coś ci nie pasuje, to wypad! – dodał agresywnie, drugą dłoń zaciskając na różdżce.
- Nie będziesz mi rozkazywał, śmieciu – Harry wbił swój wzrok w Rudą. – Widzę, że masz już nowego chłoptasia. Ciekawy jestem, jak Ron zareaguje na tą wspaniałą nowinę – zaśmiał się podle.
- To nie jego sprawa. Twoja też nie – mruknęła wyraźnie zła. Chwilę jeszcze patrzyła wściekłym wzrokiem na Harry’ego, po czym upiła łyk Kremowego Piwa i ponownie skierowała swoją uwagę na Ślizgona.
- Na czym to skończyliśmy? – zapytała, znów zarzucając Zabiniemu ręce na szyję. Blaise odpowiedział jej uśmiechem i wpił się w jej usta. Harry fuknął zirytowany i odszedł od ich stolika, kopiąc po drodze jakieś krzesło. Zabini zaśmiał się na ten dźwięk i zadowolony pogłębił pocałunek.
Resztę wieczoru spędzili w przyjemnej atmosferze. Rozmawiali, śmiali się i całowali, zupełnie nie przejmując się ciekawskimi uczniami, którzy już roznieśli wieść, że dwójka uczniów z nienawidzących się domów została parą.
Wychodząc z pubu natrafili na Pottera, który w kącie sali obściskiwał się z jakąś dziewczyną. Harry był wyraźnie zaangażowany, a jego prawa dłoń spoczywała niebezpiecznie blisko piersi towarzyszki.
- Widać, że znalazł sobie pocieszycielkę – powiedział zniesmaczony Blaise, obejmując Ginny ramieniem.
- Wojna strasznie go zmieniła – szepnęła smutno dziewczyna, wtulając się w Zabiniego. – Kiedyś nigdy by się tak nie zachował.
- Potter to straszny ćwok, zawsze nim był.
- Nie, Blaise, on…
- Nie myśl o nim, wiewiórko – poprosił. – Nie jest wart nawet tego, byś na niego spojrzała.
Ginny odpowiedziała mu delikatnym uśmiechem, jednak jej oczy nadal pozostawały przygaszone. Drogę do zamku pokonali w milczeniu. Zabini odprowadził ją aż pod sam portret Grubej Damy.
- Śpij dobrze – szepnął jej do ucha i złożył na jej czole pocałunek. – I proszę, nie smuć się już więcej.
Ginny kiwnęła głową, mocno go do siebie przytulając.
- Jesteś kochany – powiedziała na pożegnanie, a już po chwili zniknęła w pokoju wspólnym. Zabini jeszcze przez chwilę stał w miejscu. Kto by pomyślał, że ta mała, ruda osóbka skradnie jego diabelskie serce?

Ginny miała zamiar spędzić resztę wieczoru w dormitorium. Musiała napisać esej z transmutacji na poniedziałek, a jeszcze się za niego nawet nie zabrała. Ruszyła w stronę schodów, kiedy drogę zastąpił jej Ron.
- Gdzie byłaś? – zapytał chłodno, krzyżując ręce na piersi.
- To nie jest twoja sprawa, nie jestem już dzieckiem – mruknęła i chciała go wyminąć, ale brat zagrodził jej drogę.
- Odpowiedz mi – warknął nieprzyjaźnie.
- W Hogsmeade, ale powtarzam, nic ci do tego – powiedziała wyraźnie podirytowana.
- Jestem twoim bratem, Ginny! Zależy mi na twoim bezpieczeństwie! – krzyknął.
- Ale, Ron, nic złego się nie dzieje! – wycedziła, szybko go wymijając, jednak on złapał ją za ramię.
- Nic? Nic się nie dzieje? Umawiasz się ze śmierciożercą! – wrzasnął, a kilkoro uczniów spojrzało na niego z zaciekawieniem. Ginny wyrwała się z jego uścisku, a jej oczy zaszkliły się ze złości.
- Blaise nie jest śmierciożercą – warknęła. – I nigdy nim nie był. Poza tym, wojna się skończyła!
- Tak ci nakłamał? – żachnął się Ron. 
- Nie, widziałam jego lewe ramię, idioto! Nie ma na niej Mrocznego Znaku – powiedziała wyraźnie wściekła i szybko pognała do swojego dormitorium. Gdy tylko zatrzasnęły się za nią drzwi, głośno zapłakała. Osunęła się na ziemię, chowając twarz w dłoniach. Chwilę później z łazienki wybiegła Hermiona i mocno ją do siebie przytuliła.
- Nie wiedziałam, że to będzie aż tak trudne – załkała, łzami mocząc przyjaciółce koszulkę. – Nie zdawałam sobie sprawy…
- Cii, kochanie – próbowała ją uspokoić Hermiona. – To tylko chwilowe.
- Ron nigdy nas nie zaakceptuje, tak samo reszta rodziny – szlochała, z trudem łapiąc oddech.
- Oni chcą twojego szczęścia – szepnęła panna Granger. – Gdy tylko zrozumieją, że go kochasz, że jest dobrym człowiekiem, szybko się z tym pogodzą, zobaczysz – niestety Hermiona sama do końca w to nie wierzyła.

Draco wrócił do dormitorium wyraźnie przygaszony. Nie był do końca pewny, czemu, po prostu cały entuzjazm jakby z niego wyparował. Mechanicznie wziął prysznic i mimo wczesnej pory przygotował się do snu. Poprzedniej nocy nie spał dobrze, miał nadzieję, że tym razem nie będzie miał problemów z zaśnięciem. Przez chwilę leżał w łóżku, wpatrując się w sufit. Jego myśli krążyły wokół Granger. Cieszył się, że zakopali topór wojenny, chociaż wiedział, że nieoficjalnie nastąpiło to już wcześniej. Nie potrafił jej nienawidzić. Pomagała mu, wierzyła w niego, mimo ich burzliwej przeszłości w pewnym sensie się nim opiekowała. I jemu to pasowało.
Draco nawet nie zauważył, jak zmorzył go sen.
Znów był w Malfoy Manor. Szedł po schodach na górę, różdżkę miał uniesioną wysoko przed sobą. W domu panowała cisza, przerywana miarowym tykaniem zegara. Wiedział, że jego cel jest już blisko. Będąc na ostatnim piętrze rozejrzał się wokół siebie, jakby na coś czekał. Nie minęła minuta, gdy zza zakrętu wyłoniła się dziewczynka o złotych włosach spiętych w dwa urocze kucyki. Ubrana była w zieloną szatę. Gdy go zobaczyła, szybko do niego podbiegła.
- Draco! – pisnęła, rzucając mu się na szyję.
- Cześć, maleńka – szepnął chłopak, przytulając ją do piersi. – To już koniec, nie musisz żyć w cieniu.
- Tak się cieszę! – wykrzyknęła ucieszona, całując go w policzek. Nagle Draco dostrzegł Lucjusza. Ojciec stał niedaleko ubrany w więzienną szatę z szaleńczym uśmiechem na ustach. Nim Draco zdążył cokolwiek zrobić ojciec wycelował w nich różdżkę i krzyknął:
- Avada Kedevra!
Zaklęcie ugodziło przerażoną dziewczynkę. Z jej błękitnych oczu powoli ulatywało życie, znajomy blask znikał z nich bezpowrotnie. I ta jedna łza, która spłynęła po jej zimnym policzku.
Wiedział, że to sen, chciał się wreszcie obudzić. Nie mógł patrzeć na jej małe, delikatne ciało takie bezwładne w jego ramionach. Nie mógł żyć ze świadomością, że jest martwa! Rozejrzał się wokół siebie. Lucjusz zniknął, jednak jego okrutny śmiech nadal odbijał się echem od ścian ponurego korytarza.  

Harry Potter był wyjątkowym człowiekiem. Tak, zdecydowanie można było określić go w ten sposób. Dzięki komu udało się pokonać Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać? No właśnie, dzięki Harremu. To on wybawił świat, to on był Wybrańcem.
Właśnie dlatego tak bardzo zniesmaczyło go zachowanie Ginny. Nie, nie zabolało, zniesmaczyło. Jak ona mogła odejść od niego i z pełną premedytacją pójść w ramiona niedoszłego śmierciożercy?! Niestety, ten plugawy śmieć nie miał na lewym ramieniu Mrocznego Znaku, nie zostało udokumentowane żadne jego przestępstwo. Był czysty. A takich ludzi bardzo ciężko wsadza się do Azkabanu.
Harry mocno się zirytował, kiedy zobaczył ich razem w Trzech Miotłach. Nie mógł pogodzić się z myślą, że ktokolwiek wymienił go na takie ścierwo. Dlatego znów spotkał się z Mileną – śliczną Gryfonką, która zawsze robiła to, co chciał. Nie znali się długo, a spotykać zaczęli się dopiero tydzień temu, jednak Milena już planowała z nim swoją przyszłość. Potter zaśmiał się w myślach, widząc w głowie jej smutną minę, kiedy dowie się, że z nimi koniec.
Nagle jego myśli powędrowały do Hermiony. Czemu ta dziewczyna tak bardzo się zmieniła? Od zawsze miała mocny charakter, była niezależna. Jednak jej miłość do Rona kazała jej przy nich trwać. Robiła to, co chciał jej ukochany, a on dodatkowo z tego korzystał. Jakie wygodne było dla niego zrobienie smutnej minki i poproszenie o zrobienie pracy domowej. A teraz, nie dość, że Granger solidaryzowała się z jego byłą, to jeszcze jej stosunki z Malfoyem bardzo się poprawiły. Kiedyś nienawiść do Ślizgona również ich ze sobą łączyła. A teraz? Harry podrapał się po głowie. Ten obrót sprawy zdecydowanie mu się nie podobał.

Tej nocy Hermiona bardzo źle spała. Najpierw do późna rozmawiała z Ginny, a gdy wreszcie znalazła się w łóżku, długo nie mogła zasnąć. Cały czas myślała o Harrym, o tym, jak bardzo się zmienił. Kiedyś był takim dobrym, pogodnym chłopcem. Teraz, jedyne na co patrzył to czubek własnego nosa. Nawet sposób, w jaki mówił pokazywał, że miał bardzo wysokie mniemanie o swojej osobie.
Woda sodowa uderzyła mu do głowy - pomyślała Hermiona zwlekając się z łóżka. Było wcześnie rano, ale dziewczyna nie zamierzała się dłużej wylegiwać. Gorący prysznic był wszystkim, o czym w tej chwili marzyła. Długo pozwalała, by ciepła woda obmywała jej ciało. Po przyjemnej kąpieli wreszcie wyszła z łazienki. Gdy stanęła przed szafą pierwszy raz nie wiedziała, co na siebie założyć. Nigdy wcześniej o tym nie myślała, po prostu brała pierwsze lepsze rzeczy z brzegu. Dzisiaj miała jednak ochotę ubrać się inaczej, ładniej. Spojrzała na zegarek – dochodziła ósma. Hermiona postanowiła obudzić przyjaciółkę, która zawsze potrzebowała dużo czasu, by się wyszykować. Uznała również, że powinna zwrócić się do niej ze swoim problemem.
- Hermiono, całe życie czekałam na dzień, w którym poprosisz mnie o pomoc – zapiszczała dziewczyna, zupełnie się wybudzając. W dwóch susach pokonała dzielącą ją odległość od szafy i z pełną powagą zaczęła ją przeglądać.
- To nie, Merlinie, co to w ogóle jest, to zdecydowanie się nie nadaje – mruczała pod nosem, przebierając koleje ubrania. W końcu skompletowała zestaw, dodając jednak swoją marynarkę.
- W tym będziesz wyglądać przecudownie – powiedziała radośnie, klaszcząc w dłonie niczym małe dziecko. W czasie, kiedy Ginny brała prysznic Hermiona nałożyła przygotowane ubrania. Później, po zapewnieniu, że będzie wyglądać naturalnie, znów pozwoliła zrobić sobie makijaż. Gdy stanęła przed lustrem zupełnie się nie poznała. Przed nią stała śliczna dziewczyna ubrana w czarne rurki z wysokim stanem, białą koszulę luźno wetkniętą w spodnie i błękitną marynarkę. Na twarzy nie widać było ciężkiej nocy, jej czekoladowe oczy promieniały z zachwytu, a usta ułożone w delikatnym uśmiechu odsłaniały rząd białych zębów (jak na córkę dentystów przystało).
- Łał, Ginny… - szepnęła tylko i objęła przyjaciółkę.
- Już ci mówiłam, kochanie, trochę podszlifować twój styl i już wyglądasz jak modelka z prestiżowego magazynu – powiedziała Ruda. Ona sama prezentowała się nie gorzej – miała na sobie błękitną spódniczkę, krótki różowy sweterek i czarne botki.
- Nie przesadzaj – mruknęła Hermiona, lekko się czerwieniąc.
Gdy zeszły na dół wzbudziły niemałe zainteresowanie wśród Gryfonów. Nawet Harry spojrzał na nie z podziwem, ale szybko jego oczy zaćmiła pogarda. Ginny prychnęła.
- Hermiono, możemy pogadać? – Drogę do wyjścia zagrodził im Ron, który chłodnym spojrzeniem zmierzył obie dziewczyny. Ginny niechętnie odeszła od nich na kilka kroków, zagadując siedzącego niedaleko Neville’a.
- Tak?
- Rozmawiałem wczoraj z Lavender… - zaczął niepewnie, jednak po chwili w ciele zaczęła buzować mu adrenalina. – Czemu nie powiedziałaś mi, że nie chcesz już ze mną być? Miałaś zamiar zwodzić mnie za nos, chciałaś zagrać na moich uczuciach? – warknął, zaciskając dłonie w pięści, aż pobielały mu kłykcie. Hermiona cofnęła się o krok.
- Nie wiedziałam, kiedy… - szepnęła, a jej oczy zaszkliły się delikatnie.
- Biedna Hermionka, nie wiedziała kiedy powiedzieć mi, że już mnie nie kocha – zaśmiał się złowrogo. – Jesteś żałosna – stwierdził brutalnie.
- Ron – jęknęła dziewczyna.
- Dobrze, że nasz związek już się skończył. To była zdecydowanie strata czasu – powiedział, posyłając jej spojrzenie pełne pogardy i nienawiści. Hermiona nawet nie zauważyła, kiedy z jej oczu popłynęły pierwsze łzy. Weasley wyminął ją, agresywnie szturchając ją w ramię. Ginny doskoczyła do niej, szybko obejmując ją i wyprowadzając z pokoju wspólnego.
- Co się dzieje z tymi Gryfonami? – warknęła Ruda, idąc razem z zapłakaną dziewczyną szkolnym korytarzem. Miała dość. Rozumiała, że Harry i Ron wyżywali się na niej, ale czemu Hermiona? Czym zawiniła w ich oczach? Weasley nie miała zamiaru tego tak zostawić.
- Tym idiotom potrzeba zimnego prysznica – powiedziała pewnie i przystanęła w miejscu, zatrzymując przyjaciółkę. – Trzeba utrzeć im nosa! – zdecydowała, ocierając policzki panny Granger.
- Co masz zamiar zrobić? – zapytała zdziwiona, próbując uregulować oddech.
- Nie ja, kochanie, my – wytłumaczyła z chytrym uśmieszkiem. – Co najbardziej irytuje naszych Gryfonów? – zapytała, a jej mina nie wskazywała na nic dobrego.
- Ślizgoni – szepnęła Hermiona, niepewna planów przyjaciółki.
- No właśnie, Ślizgoni!
Ginny, nie dając Hermionie dojść do słowa, pociągnęła ją w stronę Wielkiej Sali. Po przekroczeniu progu od razu skierowała się w stronę stoły Slytheriunu – nie zważając na zdziwienie wszystkich uczniów. Z radosnym uśmiechem podeszła do Zabiniego i pocałowała go w policzek.
- Cześć, możemy się do was dzisiaj dosiąść? – zapytała, wiedząc jakiej odpowiedzi może się spodziewać.
- Jasne. Ginny, Hermiono, zapraszamy do najlepszego stołu w Wielkiej Sali! – Blaise uśmiechnął się i zrobił im miejsce. Panna Granger posłała mu nieśmiały uśmiech i usadowiła się obok przyjaciółki i Pansy. Parkinson wcale nie przejęła się jej obecnością.
- Kawy? – zapytała, a ton jej głosu wydawał się zupełnie naturalny, wręcz przyjazny. Gryfonka aż zachłysnęła się powietrzem i ze zdziwieniem pokiwała głową. Chciała podzielić się tym z Ginny, jednak Weasley zajęła była swoim chłopakiem.

Malfoy po niezbyt dobrze przespanej nocy zaspanym krokiem wszedł do Wielkiej Sali. Gdy tylko przekroczył próg wiedział, że coś się stało. Zdziwiony ruszył w kierunku swojego stołu, gdy spostrzegł coś nadzwyczajnego. Wśród Ślizgonów siedziały dwie Gryfonki i jak gdyby nigdy nic jadły śniadanie. Draco przetarł oczy kilka razy, jednak wzrok nie płatał mu figli.
Niepewnie podszedł do Pansy i jak idiota sterczał tam minutę, po prostu się gapiąc.
- Nie siądziesz? – zapytała Parkinson, przesuwając się, by zrobić mu trochę miejsca. Malfoy mechanicznie usiadł pomiędzy nią i Hermioną, po czym zaczął przyglądać się tej drugiej.
Chociaż nie chciał tego przyznać, Granger wyglądała nadzwyczaj seksownie. Do jej wręcz idealnego wizerunku nie pasowały tylko czerwone, lekko podpuchnięte oczy. Płakała.
- Co się stało? -  Draco świdrował ją wzrokiem. Nie wiedział dlaczego, ale widok jej smutnej miny powodował, że świerzbiły go ręce. Miał ochotę przywalić każdemu, kto przyczynił się do jej łez, ale jednocześnie zdobyć się na czuły gest wobec niej. Starał się nie analizować zachowania swojego ciała, które zdecydowanie nie należało do normalnych.
Gryfonka przełknęła ślinę, a po chwili pokręciła głową. Malfoy obrócił się, szukając wśród stołu Gryffindoru rudej czupryny. Szybko ją zlokalizował i z mieszanką triumfu i furii spostrzegł, że Ron patrzy wprost na nich, a ze złości wykręca sobie palce. Po jego minie łatwo dało się wywnioskować, że on był winnym w całej sprawie.
- Weasley coś ci zrobił? – zapytał, a w jego głosie dało się wyczuć czułość?. Hermiona spojrzała na niego zdziwiona, ale jej oczy znów zaszły łzami. Pokiwała głową.
- Nie martw się tym, co powiedział Wieprzelej. Organizm tego idioty nie wykształcił mózgu, nie oczekujmy więc, że kiedykolwiek powie coś sensownego – starał się ją pocieszyć Draco. Czuł wewnętrzną potrzebę, by sprawić, żeby znów była radosna.

- Dziękuję – szepnęła Hermiona, a Malfoy odpowiedział jej uroczym uśmiechem. 

EDIT: Aithne

Aktualizacja: 05/05/2020

Tak jak obiecałam, dzisiaj wstawiam rozdział 13. Mam co do niego mieszane uczucia, więc z niecierpliwością czekam na opinie. 
Pozdrawiam magicznie
~hope~

20 komentarzy:

  1. Bardzo się ciesze że dodałaś dzisiaj rozdział. Tak długo na niego czekałam! I jeszcze bardziej się ciesze z tego że był wart czekania :) Nie mogę się doczekać tego co bedzie dalej
    Nadia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twój komentarz i cieszę się, że rozdział Ci się spodobał
      Pozdrawiam magicznie
      ~hope~

      Usuń
  2. Cudne. Chemy więcej scen DRAMIONE ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz będzie więcej dramione, ale powoli, powoli :)
      Dziękuję <3
      Pozdrawiam magicznie
      ~hope~

      Usuń
  3. Śliczne ♡ kiedy nn ? /Paulaaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <2
      Następny rozdział za 4 tygodnie (9 maja), ale 25 kwietnia mam zamiar wstawić drugą część "Są takie chwile"
      Pozdrawiam magicznie
      ~hope~

      Usuń
  4. Aohfo'af'haf'afiahghcnmxl'jp......... Zaraz się zapluję z ekscytacji! ściągam szybciutko na czytnik i pożeram. Jestem pewna, że jest super, nie łam się :*
    Love
    Jula

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, chciałabym kiedyś pisać tak jak ty :D Kocham Twoją wersję Dramione <3 Pytanko: Ile rozdziałów przewidujesz?
    Dziękuję, że zaczęłaś pisać bloga
    Mashiro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Szczerze mówiąc nigdy nie zastanawiałam się, ile rozdziałów chcę napisać... pewnie będzie ich ok. 30-40 :)
      Nikt jeszcze nie podziękował mi nigdy za to, że piszę ^^ To takie urocze z Twojej strony *.*
      Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję <3
      Pozdrawiam magicznie
      ~hope~

      Usuń
  6. Jak dla mnie Draco troche za słodki ale ogólnie rozdział fajny 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, na serio?! To muszę się mu trochę przyjrzeć w takim razie, bo ostatnie czego chce, to słodziutki misiaczek Drakuś xD
      Dziękuję <3
      Pozdrawiam magicznie
      ~hope~

      Usuń
  7. Ostatnio czytałam same depresyjne Dramione... Czas to zmienić. Masz rację, zapominamy komentować, ale cóż w tym dziwnego skoro nie da się oderwać od rozdziałów! Cudne opowiadanie :) Oby było takich więcej.
    Życzę dotrwania do końca bo weny chyba nie brakuje :)
    Pozdrawiam
    Kate

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Depresyjne dramione mają coś w sobie (sama od czasu do czasu mam na takie ochotę), ale czasem potrzeba też czegoś lżejszego!
      Powód, który podałaś, dlaczego czytelnicy nie komentują jest uroczy *.* Aż mi się milej na serduszku zrobiło ^^
      Właśnie teraz niestety wena gdzieś umknęła, ale szukam jej i mam nadzieję, że wróci przynajmniej na ten weekend (chociaż założę się, że wróci akurat, kiedy zacznę wkuwać angielski)
      Dziękuję za Twój uroczy komentarz :)
      Pozdrawiam magicznie
      ~hope~

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham ten rozdział! Jestem ciekawa w jaki sposób Ginny i Hermiona będą chcieli utrzeć nosa Harry'emu i Ronowi. Swoją drogą to mam ochotę im walnąć! Co za kretyni!

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej :)
    Przeczytałam całego twojego bloga włącznie z miniaturkami i przyznam, że podoba mi się twoja historia. Bardzo przyjemnie czyta się rozdziały oraz akcja nie dzieje się również zbyt szybko.
    Mam nadzieję, że relacja Draco i Hermiony teraz się jeszcze bardziej pogłębią. Ron to idiota, nigdy go nie lubiłam a Harry powinien znaleźć sobie jakąś normalną dziewczyne i zostawić Ginny w spokoju.
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i jeżeli masz ochotę zapraszam do siebie. Sprawiłabyś mi ogromną przyjemność, gdybyś wyraziła swoje zdanie na temat mojej nowej pokręconej historii :)
    Serdecznie pozdrawiam

    dramione-zamiana-rol.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Dlaczego minęło tyle miesięcy i nadal nie pojawił się następny rozdział?! Pomijając już fakt, że nawet jest napisane kiedy... Ostatni dialog między Mioną, a Draco tak naprawdę był najromantyczniejszym w całym FanFiku <3 Mimo, że minęło dużo czasu - dalej czekam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja tez czekaam... Chce wiedziec jak sie skonczy ta historia i na pewno nie tylko ja.. Mam nadzieje ze niedlugo dodasz kolejne rozdzialy :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Już wiem co mogłoby być fajną zemstą.

    Niech Hermionka weźmie w obroty Ron'ka,
    Lecz później rzuci go dla naszego Dracon'ka
    A Ginny weźmie Potter'ka
    I zostawi dla szalonego Diabełka.

    OdpowiedzUsuń