czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 1

– Czy naprawdę muszę tam wracać? – zapytał Draco wygodnie rozkładając się na czarnej kanapie skórzanej kanapie. Odruchowo poprawił przydługą platynową grzywkę irytująco opadającą mu na czoło i spojrzał na swoją rozmówczynię znużonym wzrokiem. Narcyza spojrzała na syna zmęczonym wzrokiem i oparła się wychudzonym ramieniem o framugę drzwi. Niegdyś długie i lśniące blond włosy związała w kok, by ukryć jak bardzo przerzedziły się i zmatowiały w ostatnim czasie. Oczy koloru szaroniebieskiego były przepełnione smutkiem, którego Pani Malfoy nie starała się już ukrywać.  
– Już o tym rozmawialiśmy, Draco - westchnęła. - Musisz tam jechać. Za kilka miesięcy będziesz przesłuchiwany, wyjdzie na twoją korzyść, jeżeli…
Malfoy Junior przerwał matce, głośno ziewając. Kobieta spojrzała na syna ze złością, a ręce zacisnęła się w drobne piąstki.
– To, że nie ma tu ojca, nie oznacza, że możesz przestać odnosić się do mnie z szacunkiem. Gdyby był tu Lucjusz…
Draco zerwał się z kanapy i zupełnie nie panując nad emocjami wykrzyczał to, co od kilku dni siedziało mu w głowie.
– Zrozum to, nie ma go tutaj! Pewnie nigdy nie wróci, będzie gnić do końca życia w Azkabanie! Dobrze wiesz, że na to zasłużył i jedyne, co ci pozostaje, to się z tym pogodzić! Przestań się w końcu użalać nad tym potworem. 
Draco wyminął matkę i wbiegł po schodach na górę, do swojego pokoju. Narcyza opadła na stojący obok fotel i nawet nie próbowała zatrzymać łez. Mimo że część niej nienawidziła Lucjusza, to ta druga tęskniła za nim. Nie był dobrym człowiekiem i wyrządził jej wiele krzywd, jednak i tak kochała go. Próbowała przestać, ale był jej mężem i na zawsze nim pozostawał. 
Bez niego była zupełnie sama.
Co prawda miała Dracona, jednak po bitwie chłopak się zmienił. Widać, że żałował tego, co zrobił. Nienawidził jej, widział w niej ojca, który zmuszał go do wykonywania rozkazów Czarnego Pana. A ona przecież zawsze go broniła, dbała o niego, kochała… Teraz to wszystko przykryła nienawiść, najgorsza odmiana, jaka istniała. Nienawiść dziecka do matki.


Wielka Sala powoli zapełniała się uczniami, którzy w dobrych humorach zasiadali do stołów i witali się z przyjaciółmi, z którymi jakimś sposobem nie spotkali się w pociągu. Hermiona, odkąd dowiedziała się że ma szansę skończyć naukę w Hogwarcie, skreślała dni w kalendarzu odliczając je do września. Czuła się jak za pierwszym razem, gdy jako jedenastolatka niepewnie przekroczyła próg zamku. To podekscytowanie, lekki niepokój i delikatne motylki w brzuchu tańczyły w jej ciele walca. 
Dziewczyna, po zajęciu miejsca pomiędzy Harrym i Ronem spojrzała na stół nauczycielski. Z radością stwierdziła, że wszyscy są: Hagrid, profesor Flitwick, McGonagall, Slughorn, Sprout, Snape, Trelawney… 
Nagle Hermiona zamarła. Jej wzrok z niedowierzaniem powrócił do Snape’a. Jak to możliwe, że Mistrz Eliksirów jeszcze żył? Na własne oczy widziała jego śmierć!
Gryfonka szybko szturchnęła Harry’ego i brodą wskazała stół nauczycieli. Wybraniec zakrztusił się sokiem dyniowym, gdy odstawił szklankę szepnął:
– To niemożliwe, przecież… Ja nie wyczuwałem jego tętna! On dosłownie umarł w moich ramionach!
Severus, jakby zorientował się, że o nim rozmawiają posłał mi groźnie spojrzenie i szybko wstał ze swojego miejsca. Zdecydowanym krokiem podszedł do mównicy – mównicy, przy której zawsze przemawiał Dumbledore.
– Cisza! – krzyknął, a każdy uczeń momentalnie zwrócił na niego swoje spojrzenie. – Witam was, uczniowie, na kolejnym roku w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Wyjątkowo mamy więcej roczników, gdyż niektórzy osiemnastoletni czarodzieje wspaniałomyślnie postanowili ukończyć swoją edukację.  Przypominam, że wchodzenie do Zakazanego Lasu po zmroku jest surowo zabronione. W tym roku razem z innymi nauczycielami postanowiliśmy urządzić Bal Bożonarodzeniowy na cześć wygranej bitwy. A teraz, skoro w skupieniu i w ciszy wysłuchaliście mojego przemówienia, w takiej samej atmosferze zachęcam do zjedzenia kolacji, a do dwudziestej drugiej wszyscy mają znaleźć się w łóżkach.
Snape po raz ostatni omiótł spojrzeniem Wielką Salę, po czym wrócił na swoje miejsce. Jego kroki echem odbijały się od podłogi, wprowadzając mroczny nastrój. Jednak gdy na stołach pojawiły się wykwintne dania przygotowywane przez skrzaty, młodzi czarodzieje odzyskali humor i rzucili się na nie z apetytem. Tak też zrobił wiecznie głodny Ron, wpychając do budzi kiełbaskę i nakładając już sobie trzy kolejne.
– Opanuj się – powiedziała radośnie Ginny, a brat zmierzył ją nienawistnym spojrzeniem, na co Wybraniec cicho się zaśmiał. Hermiona nie podzielała ich entuzjazmu. Cały czas zastanawiała się jak to możliwe, że Severus nadal żył. Może wąż Voldemorta nie zabił go, ale osobę pod wpływem Eliksiru Wielosokowego… Tylko kto zaryzykowałby własne życie,  by ocalić Nietoperza?
– Coś się stało? – spytał Ronald po przełknięciu mięsa, patrząc na dziewczynę z lekkim niepokojem.
– Nic – mruknęła, jednak po chwili dodała. – Po prostu ciekawi mnie, jakim cudem on żyje, przecież…
– Oj, Mionka. – Rudzielec szturchnął ją w ramię i posłał delikatny uśmiech. – Przecież to nie jest takie ważne, prawda?
Gryfonka spojrzała na niego wzrokiem „to, że ciebie coś nie interesuje, nie znaczy to, że wszyscy inni są na to obojętni”. Chłopak powrócił więc do zajadania kurczaka, nie chcąc prowokować kłótni.

– Padam z nóg. – Hermiona rzuciła się na łóżko i przyciągnęła najbliższą poduszkę do siebie, by po chwili ją objąć.
– Ja też – mruknęła Ginny rozpakowując kufer.  – A jutro zaczynam dwugodzinnymi Eliksirami, dobrze, że nie…
Monolog rudej przerwało miarowe walenie do drzwi. Hermiona uniosła brwi i zsunęła się na podłogę. Szybkim krokiem podeszła do nich i otworzyła je szeroko. Za nimi stali Harry i Ron, obaj wyraźnie zdenerwowani i podirytowani.
– Co się stało? – zapytała Ginny, patrząc na nich ze zdziwieniem.
– Malfoy się stał – warknął Ron wchodząc nerwowo do pokoju. – Szyliśmy korytarzem, a nagle pojawiła się ta tleniona glizda. Oczywiście przypieprzył się do nas bez powodu, więc zaczęliśmy mu odpowiadać i szło nam naprawdę dobrze, ale usłyszeliśmy mamroczącego pod nosem Nietoperza. Fretka nagle gdzieś zniknęła i mamy teraz miesięczny szlaban za włóczenie się po nocach.
– Jest po 22.00 Snape wyraźnie mówił, że…
– A ty jeszcze go bronisz! – wrzasnął Ronald podchodząc do niej zamaszystym krokiem. – Ja przychodzę, prosząc cię o wsparcie, zrozumienie, a ty jeszcze masz czelność mnie krytykować?!
Hermiona wzdrygnęła się lekko, cofając się do tyłu.
– Ron, ja tylko stwierdzam fakty. Poza tym, czemu łazicie po zamku po ciszy nocnej?
Ron zaczerwienił się jeszcze bardziej i posłał jej zmęczone spojrzenie.
– Mionka – szepnął wyciągając do niej rękę. – Przecież nie jest to takie ważne, prawda?
Hermiona prychnęła jak rozjuszona kotka na ten tak znienawidzony przez nią tekst. Z nadzieją przeniosła swoje spojrzenie na Wybrańca. Chłopak czując na sobie jej wzrok, opuścił głowę, nagle zafascynowany kolorem i krojem swoich tenisówek.
– Harry? – zapytała miękko, podchodząc do przyjaciela. – Dlaczego nic nie mówisz? Co się stało? – Gryfonka położyła mu dłoń na ramieniu, uśmiechając się, by dodać chłopakowi otuchy. Co stało się z dawnym, walecznym, wiecznie radosnym Harrym Potterem, obrońcą świata, zawsze śpieszącym wszystkim z pomocą? Dlaczego uśmiech nie gościł już na jego twarzy? Te pytania przemknęły przez głowę Hermiony bardzo szybko. Coś musiało go trapić, przecież to on zawsze pocieszał ją, a nie odwrotnie. Tylko co to było?
– Musimy już iść – warknął Ron w stronę Wybrańca. Chłopak spojrzał na przyjaciółki przepraszającym wzrokiem i powlókł nogami za Weasleyem.
– To było... dziwne – powiedziała Ginny, gdy zamknęły się za nimi drzwi.
Hermiona kiwnęła głową i zaczęła rozpakowywać kufer. Między dziewczętami panowała cisza, której żadna z nich nie chciała przerwać. W głowie panny Granger rodziły się różne scenariusze dotyczące zachowania Chłopca– Który– Przeżył. Każdy nowy pomysł był jeszcze bardziej absurdalny od poprzedniego, co znacznie dobiło Gryfonkę. Nic nie mogła poradzić, że zalicza się do altruistów. W przeciwieństwie do Rona, który zawsze patrzył tylko na czubek własnego nosa, robił to, co w danej chwili mu odpowiadało, zupełnie nie liczył się z innymi. Podobno przeciwieństwa się przyciągają…
– Idziesz do łazienki? – Przerwała jej rozmyślania Ginny. Hermiona spojrzała na nią lekko zamglonym wzrokiem i pokręciła głową. Weasley posłała jej delikatny uśmiech i zniknęła za drzwiami łazienki. Kiedy wróciła od razu położyła się do łóżka i szczelnie opatuliła kołdrą.
– Jak myślisz, o co chodziło z Malfoyem? – zapytała, chcąc przerwać ciszę. – Uważam, że nie powinien robić sobie wrogów. Rozmawiałam z tatą, niedługo Draco ma przesłuchanie. Podobno jest na przegranej pozycji.  Czeka go Azkaban.


– Witamy, panno Granger. Jak miło, że zaszczyciła nas pani swoją obecnością. – Profesor Snape uśmiechnął się złośliwie i wskazał jej miejsce obok Malfoya.  – Gryffindor traci 20 punktów.
Hermiona spojrzała na Ślizgona, który uśmiechał się do niej szelmowsko. Zaczęła wodzić wzrokiem po sali, jednak wszystkie inne miejsca były już pozajmowane. Z rezygnacją spojrzała na jedyne wole krzesło i usiadła na nim z cichym jękiem.
– I co, Granger? Podnieca cię fakt, że ze mną siedzisz? – szepnął w jej stronę Malfoy, robiąc przy tym staranne notatki z lekcji.
– Chyba śnisz – prychnęła, zaglądając mu przez ramię. Chłopak posłał jej pobłażliwe spojrzenie i zasłonił dłonią swój pergamin.
–  Mogę od ciebie spisać notatki z początku lekcji? – zapytała cicho, lekko już podenerwowana.
– Nie – odpowiedział krótko, a Hermiona zacisnęła dłonie w pięści i wzięła kilka głębokich wdechów. Odsunęła się od Malfoya jak najdalej mogła i po prostu zaczęła go ignorować. Blondyn co jakiś czas zerkał na nią, nawet zaczął coś szeptać, jednak ona zupełnie się tym nie przejmowała. Dopiero gdy usłyszała imiona swoich przyjaciół mimowolnie spojrzała na chłopaka.
– Trzymaj ich na smyczy, Granger. Ciesz się, że szedł wtedy Nietoperz. Przynajmniej mają szlaban, a nie pogrzeb…
– Nie musiałeś ich atakować, Malfoy – warknęła, przenosząc swój wzrok z powrotem na profesora.
Ślizgon prychnął cicho, co zwróciło uwagę Hermiony. On również wlepił w nią swoje oczy. Zawsze były dla niej niedostępne, puste, jednak teraz w tych szaroniebieskich tęczówkach czaiły się jakieś uczucia… Strach, ból… Nie, to musi być jakaś jego gra, podstęp, przecież on nic nie czuje, nie ma serca…
– Widzę, że dobrze się bawicie!

Aktualizacja: 13/04/2020
EDIT: Aithne

Przepraszam, że dopiero teraz!! Ale wczoraj mamusia zrobiła mi dzień bez komputera, więc nawet nie miałam jak wysłać tego mojej becie <3
Dzisiaj dedykuję ten rozdział mojej Przyjaciółce i becie jednocześnie Earine S. (http://single-light-in-the-darkness-dramione.blogspot.com/ <--- jej pierwszy blog i http://magic-of-dramione.blogspot.com/ <--- drugi równie genialny blog <3)
I jeszcze raz przepraszam, że nie wstawiłam wcześniej :)

20 komentarzy:

  1. KOCHAM! Rozdział wspaniały, zresztą jak zwykle! Nareszcie pojawia się Dracon ^^ Opis jego oczu jest świetny. Bardzo mi się spodobał! Czekam, aż wyjaśnisz, co zaszło na tym korytarzu ;) Dzięki za dedykację. Ale wiesz, że nie musiałaś wstawiać tych linków, prawda? Ech, nie będę się wykłócać żebyś je usunęła, więc powiem tylko, że jesteś wspaniałą przyjaciółką
    (która ma talent pisarski)! Jeszcze raz dzięki!!! ;*


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Wiesz, że nie tylko ja w tym towarzystwie mam talent pisarski, prawda?? A i tych linków i tak bym nie usunęła :D
      A to, co się stało na korytarzy zostanie wyjaśnione już niedługo
      Pozdrawiam
      ~hope~

      Usuń
  2. Jest tylko jedna rzecz którą mogę ci zarzucić: czemu tak krótko?!?! Zachwycający początek i jezcze bardziej zniewalające ostatnie zdanie :) Jestem ciekawa jak wyjaśnisz fakt, że Severus ♥ żyje :) Nie lubię Rona i mam nadzieję, że szybko zastąpi go Malfoy :)
    Pozdrawiam
    Flo :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że krótko, ale chciałam wstawić jeszcze dziś :D
      Obiecuję, że następny będzie o wiele dłuższy :D
      A i chyba nikt nie lubi Rona
      Pozdrawiam
      ~hope~

      Usuń
  3. Zgadzam się, Ron nikt nie lubi. Przynajmniej Dramionomaniak. :D Rozdział świetny, kochana, rozwijasz się. Włąśnie: czemu tak krótko? Da się wyjaśnić, że to Twój pierwszy rozdział. No to ciekawe, co się stało na korytarzu... Mam dziwne przeczucie, że to nie Malfoy ich zaatakował... Nwm dlaczego :D Kiedy NN? Czekam niecierpliwie.
    Pozdrawiam,
    Mionka M.
    PS. Nowa notka na www.dramione-historia.blogspot.com <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko niedługo się wyjaśni :) A NN będzie o wiele dłuższy, to wiem na pewno
      Pozdrawiam
      ~hope~

      Usuń
  4. Hej :) Super rozdział, tylko szkoda, że taki krótki, ale niczym się nie martw ;) Mi się naprawdę bardzo podoba. Ja osobiście trochę lubię Rona, ale tylko troszeczkę.
    Nie mogę się doczekać NN :D
    Jakbyś mogła, to poinformowałabyś mnie na moim blogu o Dramione? [http://zakazana-milosc-moze-byc-slodka.blogspot.com/]

    Pozdrawiam i Całuję, a przede wszystkim dużoooooooooo weny ci życzę ;**
    G. Potter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, oczywiście, że Cię poinformuję :)
      Pozdrawiam
      ~hope~

      Usuń
  5. Znowu Ronka stawia się w złym świetle. :c Osobiście bardzo lubię tego bohatera, a tym samym uwielbiam Dramione! Więc najczęściej jest mi smutno, gdy czytam, że Ron nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa.... :c No ale ja tu wstąpiłam, by nie o tym pisać.
    Mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie powiedziane jak Severus przeżył, bo jestem bardzo ciekawa. A poza tym, strasznie fajnie czytać się twojego bloga.
    A i niech Draco coś wymyśli. Tylko, żeby nie poszedł do tego Azkabanu bo by się historia skończyła :x
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie! :*
    Gabi.
    [http://milosc-na-ostatnia-chwile.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam stworzyć takiego Rona na potrzebę opowiadania. Ale wiem, że niektóry lubią tego bohatera, no cóż, każdy ma swoje zdanie :D
      A co do Draco i Azkabanu niestety nie mogę nic zdradzić :D
      Pozdrawiam
      ~hope~

      Usuń
  6. Miło się czytało i wgl, ale mam prośbę, dodawaj częściej te rozdziały!!! :D

    pozdrawiam i weny życzę ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałeś dodany do Stowarzyszenia.
    Zapraszam serdecznie do udziału w nowym konkursie. Więcej informacji na stronie.
    Pozdrawiam serdecznie Ross.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej! Nominowałam Cię do The Versatile Blogger! :D
    Pozdrawiam,
    Mionka M.
    PS. Kiedy ta notka..? ;>

    [dramione-historia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Notka się pisze i w tym tygodniu już chyba wstawię :) ma być długi rozdział więc taki będzie.
      A i dzięki za nominowanie :D
      Pozdrawiam magicznie
      ~hope~

      Usuń
  9. ciekawy pomysł, jeszcze nie czytałam historii z powrotem do Hogwartu, już się zastanawiam co będzie się działo z boskim Draconem. czekam na kolejne rozdziały. :)
    zapraszam też do mnie www.bittersweet-spell.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Twoja beta zrobiła kawał dobrej roboty. Tylko Weasley i Malfoy odmienia się bez apostrofów :)
    Cieszę się, że Draco pojawił się na planie. Jego stosunek do Narcyzy jest w pełni zrozumiały. Też bym sie wściekała po tym wszystkim. Mnie też bardzo zaskoczyło zmartwychwstanie Snape'a, ale nie przeszkadza mi to jego książkowa śmierć była niepotrzebna.

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja się cieszę z takiego obrotu spraw! W końcu, przedstawiasz wszystko inaczej niż w książce.
    A tak w ogóle, to zachowanie Rona jest po prostu :o
    Przez Dramione jakoś przestałam go lubić.
    No cóż ;)

    Świetny rozdział!

    Pozdrawiam.
    Nadya.

    +

    Jeśli masz czas i ochotę - http://dramione-ever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Zaintrygowałaś mnie tym Snapem. O co chodzi? Malfoy zachowuje się jak rozwydrzony paniczyk - okropny. A Ron.. Ron mnie denerwuje jeszcze bardziej. Idę dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  13. O ho! Panu Wealeyowi znów coś się nie podoba :/ Irytuje mnie ten chłopak i naprawdę nie wie czemu Hermiona z nim jest.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń